Tworzący się korowód z grającym na gitarze Jakubczakiem w środku zaczyna tańczyć i śpiewać: „My jesteśmy krasnoludki”. […] Milicjanci zapełniają nyskę, pojawiają się kolejne wozy. Tłum jednak wzrasta. Major zostaje zamknięty wraz z kilkoma osobami w samochodzie, który ktoś od zewnątrz otwiera. Major wyskakuje i rzuca cukierki. Milicjanci łapią go jednak i ponownie wpychają do środka nyski. Inne wozy też się zapełniają. […]
— Mamo, dlaczego aresztują krasnoludki? — pyta jakieś dziecko.
W nysce milicyjnej krótkofalówka pracuje na wzmożonych obrotach.
— Kto to jest? — pyta gość z komendy.
— To są krasnoludki.
— Jakie krasnoludki?
— No, krasnoludki — odpowiada przez krótkofalówkę milicjant.
— Co, zwariowaliście!? — krzyczy wielce zdziwiony głos z komendy.
— Nie, nie zwariowaliśmy, naprawdę na ulicy są krasnoludki. Zatrzymaliśmy je.
— Słuchajcie, czy dzisiaj dużo wypiliście?
— Nie, nic nie piliśmy.
— To dlaczego widzicie krasnoludki?
— To są studenci przebrani za krasnoludki.
— Ach tak! — rzekł głos z mikrofalówki — Studenci — zdziwienie znikło — Ale co robią te krasnoludki? — zapytał głos z komendy, był nieco zaniepokojony.
— Śpiewają.
— Co?
— „My jesteśmy krasnoludki”.
— W takim razie przywieźcie je na komendę.
Wrocław, 1 czerwca
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.
Czternastu uczestników akcji ubranych było w białe koszulki, na których widniały wypisane na długość i szerokość tułowia litery — całość składała się na napis „PRECZ Z UPAŁAMI”. Wystarczyło, by osoba z literą „U” pochyliła się wiązać sznurowadło.
Wrocław, 25 lipca
Z miasta, „Z Dnia na Dzień” nr 26(451), 1987, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
W Rynku pod Ratuszem stoi wóz z napisem „Milicja”. [...] „Raz jest «Precz z upałami», a raz «Precz z pałami»” — mówi dowódca wozu przez mikrofon. „Litera «U» raz jest, raz jej nie ma” — odbierają meldunek w prezydium milicji. W końcu wracają posiłki. Robi się czarno. [...]
Wrocław was już widział, będziecie w gazetach — mówi funkcjonariusz.
Cykanie i zdjęcie.
— Proszę się rozejść — krzyknął mężczyzna w niebieskiej kurtce z białą pałką.
— Z kim mam się rozejść — jakiś osobnik wysunął się przed tłum.
— Proszę dokumenty. [...]
Istne pobojowisko — tajniacy upolowali jednego fotografa, pozostali uciekają. Tłum skandował, jedna z liter krzyknęła: „Usiądźcie”. Zgromadzenie jednak stało dalej.
Wrocław, 25 lipca
Waldemar Fydrych, Bogdan Dobosz, Hokus-pokus, czyli Pomarańczowa Alternatywa, Wrocław 1989, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Kiedy litera „U” zajmowała swoje miejsce obok litery „P”, słońce na niebie jakby pod wpływem hasła znikało, pokrywały je chmury. Natomiast w innym momencie, kiedy litera „U” odchodziła — słońce wychodziło. Ruchy litery „U” nie inaczej były traktowane przez radiowóz milicyjny. Wtedy, kiedy pojawiał się napis „Precz z upałami”, milicja odjeżdżała.
Wrocław, 25 lipca
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Milicjanci otoczyli mnie. Rozdawałem kwiaty, astry. Trzymałem wiadro z wodą. Obok mnie usiadł jakiś facet. Jego też złapali i nieśli. On zaczął krzyczeć: „Wrzos! Wrzos!”. Milicjanci puścili nas. Będąc ekscentrycznie ubrany, przekonywałem ich, że to właśnie ja jestem tajniakiem. Wtedy tajniak, aby udowodnić swoją funkcję, wyciągnął legitymację służbową. Część widowni zaczęła klaskać. Zrozumiałem, że życie samo pisze świetne scenariusze.
Wrocław, 1 września
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.
1 października zrobiliśmy akcję pod tytułem Walka o papier toaletowy. Wcześniej została wydana ulotka. Przygotowaliśmy transparenty. Ja ubrałem się w worek po cukrze, założyłem pończochę na twarz, zamiast rąk miałem takie zwisające strzępy papieru toaletowego. Pojawiły się osoby z transparentami „Jeżeli rząd da nam dupy, to gotowi jesteśmy go podetrzeć” oraz „Świętej pamięci papier toaletowy i podpaski higieniczne”.
Wrocław, 1 października
„Polacy nie małpy i swój fason mają…” Aby uczynić radość światowej myśli postępowej, przyjdźmy 1 października na ulicę Świdnicką o godzinie 16.00. Przynieśmy ze sobą papier toaletowy i działajmy, twórzmy z jego użyciem niezależne kompozycje społeczne, psychiczne, filozoficzne, kosmiczne i transparentowe. O 16.00 wyjmujemy powoli papier i rozdajemy go po [...] ludziom. Dzielmy się sprawiedliwie.
Wrocław, 1 października
Waldemar Frydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.
W Dzień Wojska Polskiego ubraliśmy się w bramie u Cesarzowej. Mieliśmy karabiny, byliśmy zamaskowani w stroje pustynne. Biegliśmy, gwiżdżąc. Wiedzieliśmy, że w tym samym czasie czołg z kartonu przebija się w stronę przejścia podziemnego.
Wrocław, 12 października
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.
Dzień wybuchu wielkiej Proletariackiej Rewolucji Październikowej jest dniem Wielkiego Wydarzenia. Obecne święta Rewolucji nie mają swojej wigilii.
Towarzysze, czas przełamać bierność mas ludowych. Zacznijmy obchodzić wigilię Rewolucji Październikowej. Zbierzmy się już 6 listopada, w piątek o godzinie 16.00 na ulicy Świdnickiej pod zegarem [...].
Towarzyszu, ubierz się odświętnie, na czerwono. Załóż czerwone buty, czerwoną czapkę, szalik. Jeżeli nie dysponujesz nawet czerwoną opaską lub innymi elementami garderoby, pożycz od sąsiadki czerwoną torebkę. W ostateczności braku czerwonej flagi pomaluj na czerwono końce palców. Jeżeli nie masz nic czerwonego, kup czerwoną bagietkę z keczupem. My, czerwoni (czerwone twarze, włosy, spodnie i usta) zgrupujemy się tego dnia pod zegarem koło godziny 16.00.
SPOTKAJMY SIĘ, TOWARZYSZE, NA WIECU KU CZCI REWOLUCJI!!
IDEA LENINA I TROCKIEGO WIECZNIE ŻYWA!!!
RADA KOMISARZY LUDOWYCH.
Przyprowadź swojego psa o godzinie 16.15; pod zegarem odbędzie się wystawa psów rasowych i nierasowych pod hasłem „psy na czele rewolucji”. Czerwone kokardy przy smyczy mile widziane.
Wrocław, 6 listopada
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.
Na miejsce akcji zbliżyłem się od strony ulicy Szewskiej. Szliśmy z Robertem Jezierskim. Byłem obwieszony rolkami papieru toaletowego. Nagle nadjechał Bodzio Timingeriu. Jechał na rowerze z niesprawnymi hamulcami. Wsiadłem na rower zamiast niego. Robert wziął ze sobą duże kule papieru. Nie wiem, jak zmylił tajniaków, ale znalazł się w centrum ulicy Świdnickiej, czyli w tradycyjnym sercu naszych akcji happeningowych. Wyjechałem zza węgła. Na ulicy był tłum. Nastąpiła cisza. Ja nabierałem prędkości. Na głowie miałem pończoszkę. Za mną powiewały wstęgi papieru toaletowego. Krzyknąłem „Dzień dobry”. Wszyscy odwrócili głowę w moją stronę. Zobaczyłem Pabla Adamcia, który przyjechał z Oslo specjalnie na happening. Minąłem stojącego przy krawężniku milicjanta. Tajniacy mieli nadzieję, że milicjant mnie zatrzyma, lecz on był zbyt zaskoczony. Zrobiłem zakręt i wjechałem na Świdnicką od strony Ofiar Oświęcimskich. Zapomniałem, że rower ma niesprawne hamulce. Milicjanci biegli za mną, aż w końcu wpadłem w ich objęcia.
Wrocław, 15 listopada
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.
Karnawał jest wielkim świętem trwającym przez kilka tygodni. Słynne są bale w Wenecji, Rio de Janeiro i San Paulo, lecz we Wrocławiu mało znane były dotychczas korowody karnawałowej zabawy. Postarajmy się, aby stało się inaczej, aby miasto nasze przyćmiło Las Vegas. [...]
Ubierz się balowo!!! Pojawmy się pełni radości!!! Tym razem po wielu udanych happeningach milicja nas nie ruszy. Uczynimy kilka sztuczek karnawałowych, a milicja będzie spokojna, małe hokus-pokus i albo jej nie będzie, albo sama przystąpi do karnawału — będzie robić jaja, tańczyć i wygłupiać się razem z nami. [...]
Prosimy kierowników o wcześniejsze zwolnienie z pracy, aby podopieczni mieli czas na wystrojenie się. Również proponujemy na uczelniach dzień rektorski, a w szkołach wprowadzenie luzu absencyjnego.
Tajna organizacja „SAMBA”
Wrocław, 16 lutego
Archiwum Ośrodka KARTA, sygn. AO IV/034, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Wybija godzina „0”. Ponad tysiąc ludzi stoi pod [barem] „Barbarą”. Pada pierwsza ofiara — MO ładuje do suki dziewczynę na wrotkach w pasiastych getrach. [...] Pojawia się znany pieśniarz — niejaki Jakubczak — z gitarą i porywa ludzi do zabawy. Wpadają w tłum przebierańcy z Ku-Klux-Klanu z transparentem: „Otwórzcie granice, biegniemy do Calgary”. Szał i aplauz. Tłum rusza spod zegara do Rynku. Zajmuje prawie całą długość Świdnickiej od przejścia podziemnego do Rynku. Dopiero teraz widać, że pobito rekord frekwencji — lekko ponad 3 tysiące ludzi.
Wrocław, 16 lutego
Z miasta, „Z Dnia na Dzień” nr 4(460), 1988, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Był straszny ścisk. Tłum ruszył w kierunku Rynku i nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wyrosła przed nami wielka orkiestra. Sam bęben miał metr średnicy. Wyłaniał się korowód barwnych postaci, wśród nich ktoś z kukłą Jaruzelskiego. Człowiek z gitarą śpiewał O Nowej to Hucie piosenka, wszyscy krzyczeli: „Hokus-pokus”, „Karnawał”, „Niech żyją smurfy”.
Wrocław, 16 lutego
Hokus-pokus, „Tygodnik Mazowsze” nr 240, 1988, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Milicja, która zachowywała zimną krew, traci nerwy podczas śpiewania piosenki „Dla kochasia, który odszedł w siną dal”. Wzywają do rozejścia się. Zaczyna się zabawa: pojawiają się smurfy, górnik pomalowany na czarno, który rozdaje węgiel. Wychodzi dwójka z transparentem: „Karnawał = I etap, Popielec = II etap”. Zamiast słowa „reformy” zaczepiono solidne kolorowe gacie. Odziani w worki pokutne rozrzucają ulotki — nalepki piwa „Piast”. Skandowanie: „Karnawał”, „Hokus-pokus”, „Sto lat”, „Milicja też się bawi”. Mundurowe Gargamele przy pomocy cywilnych klakierów porywają smurfy.
Wrocław, 16 lutego
Z miasta, „Z Dnia na Dzień” nr 4(460), 1988, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Rynek i bramy obstawione sukami. Brak agresji, atmosfera karnawału. Konfetti, werble i trąbki.
16.40. Korowód dochodzi do Rynku. Z megafonów pada niezrozumiały rozkaz. „Niebiescy” nagle formują się w tyralierę i zaczynają spychać tłum w stronę Rynku. Ludzie nie reagują. Z boków nagle wypadają tajniacy i wyrywają z tłumu na chybił trafił młodych poprzebieranych ludzi. Ciągną do radiowozów. Jakaś grupa odwraca się i zdecydowanym ruchem odbija jeńca. Tajniacy znów pod ścianami. Z megafonu nerwowy rozkaz: „Milicja wspomaga Służbę Bezpieczeństwa”. Zaczyna wspomagać. Kolejne ofiary, brutalnie traktowane, nikną w radiowozach.
Dwaj „niebiescy” wloką po asfalcie bezwładnego chłopaka w pokutnym worku. Wypada z tłumu dziewczyna, zarzuca mu chustkę (nałęczkę) na głowę i wrzeszczy: „Mój ci jest...”. [...]
Tyraliery milicji usiłują oczyścić ulicę. Bez skutku. Wysoki tajniak z wąsami wpada w tłum w pogoni za chłopakiem. Okrzyki: „Gargamel, Gargamel...” — i na kopach wypada z tłumu. Przestraszony. Tłum nie atakuje „niebieskich”; cywilów, gdy zaplączą się zbyt blisko — tłucze.
Wrocław, 16 lutego
Pomarańczowi w akcji. Karnawał na Świdnickiej, „CDN. Głos Wolnego Robotnika” z 2 marca 1988, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Jeżeli chcesz zobaczyć z bliska pracę Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych, nie pozostaje ci nic innego, jak pojawić się na ul. Świdnickiej godz. 16.00, 1 marca (wtorek) w pobliżu baru „Barbara”. Tego dnia odbędzie się uroczystość z okazji Międzynarodowego Dnia Tajniaka. Inicjatorem tego święta jest nasz wrocławski WUSW. Pracownicy tej wykwintnej firmy należą do światowej śmietanki. Oni to, występując w roli gospodarzy, zaprosili inne zasłużone firmy: FBI, Scotland Yard, KGB i inne.
Ubierz się stosownie: w czarne okulary, kapelusz, płaszcz prochowiec, skórę bądź pelerynę. Weź sprzęt do podsłuchu, trąbkę, lejek lub mikrofon. Wskazane są mikrofony zamontowane w parasolach lub laseczkach. Wielbiciele Scotland Yardu proszeni są o przybycie z fajkami. Psy są niesamowitym atutem. Na ulicy odbędzie się też wystawa akcesoriów służb porządkowych.
Zachowuj się swobodnie, legitymuj przechodniów. Poruszaj też klapą płaszcza, na której będzie widniał twój służbowy znaczek. Jeżeli zostaniesz zaproszony do wozu — wchodź!, jest to twoje naturalne miejsce. Wybrańcy z grona solenizantów zostaną zaproszeni na akademię. Nie ignoruj tej wielkiej szansy. Szczęście się uśmiecha. Wyjdź mu naprzeciw.
Wrocław, 1 marca
Waldemar Fydrych, Bogdan Dobosz, Hokus-pokus, czyli Pomarańczowa Alternatywa, Wrocław 1989, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Z Okazji Międzynarodowego Dnia Tajniaka — 1 marca 1988 połączone oddziały FBI, KGB, Secret Service oraz inne tajne służby będą:
1. Obserwować przechodniów.
2. Nadawać informacje przez ukryte nadajniki (wystają tylko antenki).
3. Ustawiać się trójkami lub czwórkami i legitymować przechodzących, spisywać dane personalne do notesów.
4. Rozstawiać się w większej odległości w trójkąty i nadawać tajne znaki:
— drapać się w nos,
— mrugać,
— zapalać papierosa,
— rozkładać i składać gazetę,
— zakładać lub zdejmować kapelusz,
— jeść paluszki, prażynki lub frytki,
— nadawać sygnały świerszczami: 3 krótkie — SB, 2 długie — nasi.
5. Rewidować torby, plecaki (gazety, książki, ziemniaki).
6. Urządzać łapanki na podejrzanych funkcjonariuszy, którzy pracują na dwa fronty (można skuwać ich kajdankami i doprowadzać do nysek).
7. Robić zdjęcia z ukrycia.
Wrocław, 1 marca
Waldemar Fydrych, Bogdan Dobosz, Hokus-pokus, czyli Pomarańczowa Alternatywa, Wrocław 1989, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
„Słuchajcie! Nie obrażajcie mnie! Nie jestem Gargamelem, jestem Smurfem!” — powiedział na Rynku Starego Miasta w Warszawie kapitan Maj, dowódca oddziału ZOMO, który „zabezpieczał” uliczny happening Pomarańczowej Alternatywy. Zorganizowany 19 czerwca happening był parodią wyborów do Rad Narodowych — poprzebierani za czerwone krasnale młodzi ludzie jednogłośnie wybrali za radnego Jana Bezradnego — małego, trzęsącego się ze strachu człowieczka.
Kapitan Maj świadomie wziął udział w happeningu, stając się największą jego atrakcją. Osobiście przeprowadzał krasnale przez jezdnię, oddał im milicyjny megafon, a głównemu krasnalowi zaproponował nawet wymianę uścisków „na niedźwiedzia”, pod warunkiem, że zakończy to całą zabawę.
Warszawa, 19 czerwca
Zbigniew Mentzel, Pod kreską. Ostatnie kwartały PRL, Londyn 1990.
Przekonałem Małolatów, żeby to ponownie zrobić, ale tym razem w powiększonej skali. By zaprosić ludzi, dużo osób. Tak zrodził się happening pt. „Domek na Świdnickiej”. Oczywiście pomagałem im, jednak to oni byli tymi głównymi organizatorami, a nie ja. Małolaty przygotowywały ten happening przez cały miesiąc. Wyznaczyliśmy jego datę na koniec października. Praktycznie po raz pierwszy mogłem czuć się na happeningu gościem. Wszystko sami zorganizowali. Widząc tak wyśmienicie prowadzoną akcję, byłem dumny z Małolatów, że nauczyli się czegoś cennego, że potrafili tak fenomenalnie wyzwalać z siebie energię i przekazywać ją innym. 21 października 1988 roku, na ulicę Świdnicką przybyło kilka tysięcy osób, z których część przyniosła ze sobą sprzęt gospodarstwa domowego: stoły, krzesła, telewizory, lodówki. Ludzie byli chętni. Mieli pomysły i wolę działania. Improwizowali. Powstało prawdziwe miasteczko.
Wrocław, 21 października
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.
Nareszcie po wielu latach u nas, we Wrocławiu, zrodził się genialny pomysł, jak rozładować trudną sytuację mieszkaniową w naszym kraju, a szczególnie we Wrocławiu. Dzięki temu udanemu posunięciu nareszcie znikną bezdomni. Miejscem najbliższych prac budowlanych staje się ulica Świdnicka. Tu powstaje wielka inwestycja, która przeobrazi nasz kraj w ogromny gaj pomarańczowy z rozległymi perspektywami mieszkaniowymi. Nareszcie czas i przestrzeń dzięki temu pomysłowi zbiegną się w sposób udany. [...]
Na Świdnickiej otwieramy niezależne domki, skanseny dla bezrobotnych i bezdomnych oraz zakochanych, a także szukających miłych powiewów z południowych mórz. [...] Święte krowy spacerujące na Świdnickiej są nietykalne.
Przyjdź z dodatkowym urządzeniem sanitarnym, podziel się ugotowanym kartofelkiem. Muzyka z mórz południowych, weneckie lustra i gondole, pola namiotowe, pola tenisowe, kryształowe baseny będą możliwe. „Jogurt i socjalizm” — oto dewiza dla zagranicznych turystów.
Od dzisiaj milicja może nam pomóc, może wziąć udział wraz z mieszkańcami na Świdnickiej w niejednym striptizie. [...]
Tajna Spółdzielnia Mieszkaniowa MATA-HATA
PS. Przynieś ze sobą krzesło, fotel, łóżko lub inny ulubiony mebel.
Wrocław, 21 października
Archiwum Ośrodka KARTA, sygn. AO IV/034, cyt. za: Katarzyna Zacharska, Wolne Krasnale, „Karta” nr 66, 2011.
Na polecenie kierownictwa służbowego WUSW Wrocław udaliśmy się na ul. Świdnicką celem prowadzenia obserwacji przebiegu hepeningu [!] zorganizowanego przez tzw. Pomarańczową Alternatywę. Impreza rozpoczęła się około godz. 16.00, przed barem „Barbara” zebrała się grupa przebierańców z akcesoriami, tj. stara pralka, sedes, „okrągły stół”, leżaki, kartony do pakowania kuchenek gazowych z „Wrozametu” z pomalowaną na nich cegłą, z których ustawili mór [!]. Dookoła zebrali się gapie, w sumie ok. 600–700 osób, w przeważającej części młodzież. Organizatorzy grali na różnych instrumentach i rysowali zegar przy barze „Barbara” na kolor pomarańczowy.
Około godz. 16.40 całość przemaszerowała w stronę Rynku, obeszli Rynek, zatrzymując się przy pomniku A. Fredry, malując go na pomarańczowo. W Rynku zatrzymano: ob. Meller Marcin s. Stefana, student II roku Uniwersytetu Warszawskiego, Wydział Historyczny, który malował farbą w aerozolu budkę telefoniczną i umieścił na niej napis 997.
Z Rynku część grupy, ta najaktywniejsza, wróciła pod zegar na ul. Świdnickiej. Pozostali roześli [!] się po barach. Grupa ta liczyła około 70 osób i przebywała w tym miejscu do godz. 18.00. W tym czasie jeden z nich malował ponownie zegar. Gdy grupa ta zmniejszyła się do około 40 osób i ruszyła w kierunku placu Solnego, zatrzymano w tej grupie mężczyznę, który malował zegar i okazał się nim Robert Jezierski s. Witolda, student, II rok Uniwersytetu Wrocławskiego, wydział filologii. Obydwóch malarzy przekazano wraz z materiałem of[icerowi] dyż[urnemu] Wrocław Stare Miasto celem dalszego postępowania.
Wrocław, 21 października
Cyfrowe Muzeum Pomarańczowej Alternatywy, www.muzeum.pomarańczowa-alternatywa.org.
7 listopada — dzień wielkiej rewolucji. Spotykamy się w „Pstrągu” kilka przecznic przed Piotrkowską. Dzielę się z ludźmi podartymi ubraniami niczym trudno dostępnym towarem konsumpcyjnym. Dudek ma na sobie biały prochowiec, ktoś wychodzi z nim na dwór i ochlapuje poły płaszcza brudną wodą z kałuży: „Teraz lepiej” (Dudek nakłada na siebie tabliczkę z napisem „Minister Finansów”).
Pojawiają się licealiści. Każdy z nich otrzymuje tabliczkę z napisem „Galopująca Inflacja” oraz garść bilonu. Sprawdzamy, czy działają gwizdki. [...]
Ruszamy. Milicja zgodnie z planem jest już na miejscu. Zomowcy niecierpliwie czekają, by włączyć się do spektaklu. [...] Biegniemy. Kilkanaście „Galopujących Inflacji” pojawia się na Piotrkowskiej. Gwizdki. Naprzeciw milicyjnej nyski wyrasta transparent „Niech żyje kryzys!”. Zaczynam drzeć się: „Puścili mnie z torbami!” (mam w rękach dwie walizy i na piersiach dechę z napisem „Obywatel Messner”*). Pojedyncze oklaski. Sypie się bilon. „Żądamy 2500 dolarów za jedną złotówkę!”
Milicja zgodnie ze scenariuszem przystępuje zdecydowanie do działań antykryzysowych. Dwie „Galopujące Inflacje” lądują w garderobie mieszczącej się w dużym niebieskim karawanie z napisem bocznym „MO”. Sypią się dolary z podobizną [Wojciecha] Jaruzelskiego (mail art bez użycia poczty). Biegamy dalej. Milicja też lubi ruch. Kolejne „Galopujące Inflacje” zostają zatrzymane. Uff... robi się optymistycznie. Tak szybko? Walka z kryzysem idzie jak z płatka. Pojawia się transparent: „Żądamy byle czego”. Milicjant dziwnie macha na mnie ręką. „Mietek Rakowski to KONIEC POLSKI!”, „Puścili mnie z torbami”, „Panie, ja jestem rządowy!”.
Kładę się na jezdni. Milicjant wraca po kolegów. W kolektywie zawsze raźniej zwalczać nawis inflacyjny. Łapią mnie za nogi i ręce. Robię za coś w rodzaju wycieraczki. Uśmiecham się do jakiejś babci: „My dziękujemy za pałowanie, to wspomaga krążenie krwi!”.
— Panowie, co wy robicie?! — zupełnie niepotrzebnie i w sposób ordynarny oburza się jakaś kobieta.
— Spierdalaj, kurwo, do garów! — odpowiada jej kulturalnie milicjant.
Jestem już w wozie. [...] Inflacja galopuje dalej. Łapanka trwa. „Człowieku, rozmień się na drobne póki czas”, „Bank Polski Centralną Składnicą Złomu!”. „Minister Finansów” próbuje wyłudzać pieniądze i żebrze do kapelusza. Po chwili również ląduje w garderobie naszego teatru.
Funkcjonariusze cały czas świetni aktorsko. Pełen ekspresjonizm. Szkoda, że Fritz Lang [klasyk kina niemego] nie żyje. Widać lata treningu. Chłopaki wczuwają się w rolę. Praca, praca, jeszcze raz praca, a później wielki sukces aktorski na Piotrkowskiej. Jeszcze dwie „Inflacje” galopują. Szczęście jest blisko. Już! Koniec kryzysu!!! Ostatnia „Inflacja” za pomocą miłosnych kopniaków ląduje w niebieskim dyliżansie.
Łódź, 7 listopada
„Przegięcie Pały”, wyd. Galeria Działań Maniakalnych, Archiwum Ośrodka KARTA, sygn. AO V/0943.
W dniu 7 listopada 1988 r. we Wrocławiu po zakończeniu happeningu Pomarańczowej Alternatywy milicja ciężko pobiła 16-letniego ucznia Jacka Kudłatego, 20-letniego słuchacza Pomaturalnego Studium Medycznego Andrzeja Kielera i 23-letniego studenta UWR Roberta Jezierskiego. Andrzej Kieler przebywa w szpitalu z wewnętrznymi obrażeniami [...].
Z posiadanych przez nas informacji wynika, iż ludzie ci nie stawiali oporu milicji w trakcie zatrzymania. Pobicie miało miejsce (w 2 przypadkach) w samochodzie milicyjnym. Panuje przekonanie, że był to akt zemsty za udział w happeningu. Domagamy się ukarania sprawców pobicia. Nie mogą służby porządkowe egzekwować kar bez wyroku, kar nieprzewidzianych Kodeksem Karnym. Domagamy się rewizji przepisów dotyczących użycia tzw. środków bezpośredniego przymusu w taki sposób, by uniemożliwiały one akty bandytyzmu.
Wrocław, 10 listopada
„Z dnia na dzień”, nr 26, 15–29 grudnia 1988.
Przedstawienie rozpoczęliśmy, jak zwykle, w pasażu Leona Schillera, nieopodal „Hortexu”, przy Piotrkowskiej. Była to pierwsza akcja, którą mocno zapowiadaliśmy ulotkami. Przybyło około 2 tysięcy osób. Pojawili się osobnicy z tabliczkami „Obiekt do Zatrzymania”. Tomek Gaduła wraz z „Wisłą” (Dorotą Wisłocką), ubrani w stroje ludowe, powitali pierwszy radiowóz chlebem i solą.
Wszyscy zaintonowali przeróbkę szlagieru Andrzeja Dąbrowskiego „Do zatrzymania jeden krok...”. Tym razem milicja nie dała potraktować się jako tworzywo artystyczne i nie dała się wciągnąć w akcję. Happening w Łodzi przekształcił się w wiec na temat „przywrócenia stanu wojennego oraz natychmiastowej koronacji Generała Wojciecha Jaruzelskiego”. [...] Teraz wszystko potoczyło się jak wielka „Pomarańczowa Lawina”. Coś pękło w ludziach i wszyscy chcieli szaleć.
Łódź, 13 grudnia
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.
W Rynku zrobiło się ciemno, czołgi zostały podpalone. Jakiś facet klęknął przed ogniem, do którego wrzucono petardę. Nastąpił wybuch. Wokół zaczęły fruwać rozżarzone resztki kartonów. Przyjechała Straż Pożarna, którą przysłali tajniacy.
Wrocław, 13 grudnia
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.
W siódmą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego [...] zdeterminowane grupki młodzieży (w porywach do 2 tysięcy osób) pojawiły się jak zwykle przy „Horteksie” na Piotrkowskiej (pamiętaj: Wrocław to Świdnicka! Gdańsk to Stocznia! Łódź to „Hortex”!) uzbrojone w czarne okulary — symbol jedności kulturowej z Kamczatką oraz w podania z prośbą o rewizje we własnych mieszkaniach. Główne hasło hepu: „Pomóż milicji, pobij się sam!”.
Pojawia się delegacja Galerii [Działań Maniakalnych] (stroje łowickie), pragnąca powitać chlebem i solą pierwszy radiowóz. Milicja wbrew miejscowym tradycjom nie zjawia się gromadnie, delegując na uroczystość jedynie cywilnych funkcjonariuszy. Tłum zaczyna śpiewać: „Do zatrzymania jeden krok, jeden jedyny krok, nic więcej”. Pojawiają się osoby — „obiekty do zatrzymania”. Trwa koncert bojowych okrzyków: „Chcemy stanu wojennego”, „ZOMO dla ludzi, ludzie dla ZOMO”. Tworzy się spontaniczny wąż skandujący: „Chcemy do ciupy”. W międzyczasie uczestnicy hepu legitymują się wzajemnie. W odpowiedzi na okrzyk: „Kto jest ubekiem — ręka w górę!” podnosi się las rąk. Na stojącym nieopodal pomniku Leona Schillera, mistrza sztuki teatralnej, pojawia się tabliczka „Obiekt do zatrzymania”. Milicja, podobnie jak pani Andzia, „ma wychodne”. Organizatorzy ogłaszają utworzenie Partii Monarchistycznej, pragnącej koronować generała Jaruzelskiego. Radość tłumu wzrasta: „Wojtek na tron!”. Plac przy „Horteksie” zostaje oficjalnie ochrzczony jako PLAC POMARAŃCZOWY. Na zakończenie kilka osób dzwoni pod numer 997 i informuje milicję o obcięciu wypłat za grudzień.
Łódź, 13 grudnia
„Przegięcie Pały”, wyd. Galeria Działań Maniakalnych, Archiwum Ośrodka KARTA, sygn. AO V/0943.
[...] była to fantazja na temat koloru białego. Niesiono transparenty bez napisów, malowano książki od historii na biało, biały twarożek podniesiono do rangi symbolu narodowego.
Ważną rolę semantyczną pełniło „rzucanie grochem o ścianę”. Jak wiadomo, w kulturze polskiej, „rzucanie grochem o ścianę” jest odpowiednikiem „walenia głową w mur” lub równoznacznym z „syzyfowymi pracami”. Wychodząc z założenia, że rzeczywistość jest chora i wymaga opieki lekarza, przystąpiono do bandażowania kiosku z gazetami i przechodniów. Milicjantom rozdawano tabletki na ból głowy i środki przeczyszczające.
Łódź, 15 lutego
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.
Najpierw pojawił się okrągły stół, później my, elegancko ubrani, w garniturach... Witamy się kurtuazyjnie i zasiadamy przy okrągłym stole; ktoś ciosem karate rozbija jajko i dokonuje historycznego podziału na białko i żółtko. Rozpoczyna się bicie piany przy okrągłym stole. Przy dźwiękach pracujących trzepaczek realizuje się pierwszy polityczny kogel-mogel. „Nie ma wolności bez jajek!” — ktoś krzyczy.
Łódź, 24 lutego
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.
24 lutego Galeria Działań Maniakalnych zorganizowała konkurencyjne obrady Okrągłego Stołu. Punktualnie o 15.30 [...] w pasażu grupa pomarańczowych komandosów rozstawiła osiem małych okrągłych stolików, tworząc jeden duży.
W chwilę później pojawili się osobnicy ubrani w nienaganne garnitury. Każdy z nich szedł z teczką, w klapach świeciły im znaczki „Solidarności” i PZPR. Przewodni¬czący strony rządowej dźwigał na piersiach niespotykanych rozmiarów znaczek z Mao Tse-tungiem. Po krótkich powitaniach wszyscy zasiedli przy Okrągłym Stole, po czym wyciągnęli z teczek głębokie talerze, szklanki, trzepaczki i jajka.
Ciosami karate pogruchotali skorupki jajek i dokonali wymownego podziału na żółtko i białko. I nastał moment, w którym zwykła trzepaczka odegrała historyczną rolę. Z namaszczeniem rozpoczęto uroczyste bicie piany. W dźwiękach trzaskających trzepaczek realizował się pierwszy polityczny kogel-mogel. [...]
Obrady trwały, trwały, trwały, a piana rosła, rosła, rosła, słowem — łańcuch kołysał się u nóg. Podczas bicia padały z ust obradujących hasła typu: „Nie ma wolności bez jajek”, „Jedno jajko w jednym zakładzie”, „Program Partii programem «Solidarności»”. [...]
Obrady zakończyły się sążnistymi oklaskami i odśpiewaniem pieśni patriotycznej Wlazł kotek na płotek z wyciągniętymi kończynami górnymi w geście „V”.
Ubecja obserwowała happening, siedząc w nysce z napisem „Łączność”. W końcowej fazie akcji aresztowano niewielką ilość piany i przekazano ją do Instytutu Kryminalistyki w Warszawie, celem ustalenia składu chemicznego i pobrania odcisków palców.
Łódź, 24 lutego
„Przegięcie Pały”, wyd. Galeria Działań Maniakalnych, Archiwum Ośrodka KARTA, sygn. AO V/0943.
[...] rozłożyliśmy olbrzymią plandekę, na której liternictwem „Solidarności” napisaliśmy „Bieda”. Nagle ze wszystkich stron, zaczęli ściągać aktywiści... Przy dźwiękach kiszek grających marsza rozpoczęliśmy klepanie „biedy”. Zakończyło się ono oblężeniem Urzędu Miejskiego.
Łódź, 21 kwietnia
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.
Zakpiliśmy sobie z „Solidarności”. Paru smętnych działaczy siedzących w siedzibie było lekko przerażonych naszym atakiem. Odetchnęli z ulgą, gdy oświadczyliśmy im, że internujemy ich na minutę. Była to bardzo anarchistyczna impreza. „Wyścig Zbrojeń” rozciągał się na trasie kilku kilometrów... Nie przejmując się bardzo sygnalizacją świetlną, dzielnie maszerowano środkiem ulicy.
Łódź, 10 maja
Waldemar Fydrych, Bronisław Misztal, Pomarańczowa Alternatywa. Rewolucja krasnoludków, Warszawa 2008.